środa, 25 kwietnia 2012

#5 Niedziela...

Niedziela, jedyny moment w którym mogłam ostatecznie powtarzać przed egzaminem i który właśnie tak sobie zaplanowałam, jednak nie wypalił. Rano poszłam do kościoła i umówiłam się z moim przyjacielem na pizze. Okazało się, że chce mi kogoś przedstawić tylko TA osoba może przyjechać za dwie godziny. ja nie miałam tyle czasu, musiałam iść się uczyć. Pochodziłam więc chwilę po mieście i poszłam do domu. W trakcie obiadu ktoś do mnie zaczął dzwonić. Odebrałam i okazało się, że dzwoni M. Nie widzieliśmy się równo rok, a on dzwoni i oznajmia, że jest u mnie w mieście i chce się spotkać. Gips z nogi miałam zdjęty od dwóch dni i dopiero co uczyłam się chodzić, a on chce się spotkać... No ale nic, zgodziłam się. Pojechaliśmy do pizzerii. Był jeszcze ze swoim kolegą Łukaszem i wracali właśnie ze zlotu motocyklistów, dlatego postanowili mnie odwiedzić. Rozmawiało nam się miło, aczkolwiek czułam się dziwnie. M ma dziewczynę i pewnie dlatego nie jest tak jak było rok temu. A na sam koniec okazało się, że mój przyjaciel o wszystkim wiedział i to M miał iść z nami na tą pizze. Najbardziej ciesze się, że ma przyjeżdżać tu częściej i planujemy razem śpiewać !!! A to piosenka dla Was. Mam straaaaasznie dobry humor dzięki tym wydarzeniom, ale również tej piosence. ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz